Poród rodzinny – moda czy powrót do normalności ?

Jeszcze pokolenie dzisiejszych trzydziesto- lub dwudziestolatków na pierwsze prawdziwe spotkanie z tatą po porodzie musiało poczekać dopiero do dnia wypisu ze szpitala. Na porodówkę wstęp miały wyłącznie kobiety, a o porodzie w wannie czy z partnerem nikt w Polsce nie słyszał. Czasy się jednak zmieniły, powstała też akcja Rodzić po ludzku, która stara się zmienić mentalność polskiego położnictwa i wprowadzić doń stare przecież jak świat „nowinki”, czyli poród w towarzystwie bliskiej osoby. W końcu przez wieki kobiety rodziły w domach, w obecności położnej i najczęściej kobiet ze swojej rodziny. Poród w asyście lekarza lub w szpitalu to pomysł stosunkowo świeży i na początku niezbyt fortunny – z powodu ograniczonej wiedzy o higienie lekarze zamiast pomóc, szczególnie jeśli chwilę wcześniej zajmowali się przypadkiem choroby zakaźnej albo nie daj Bóg sekcją, a mycie rąk nie było wtedy oczywistą oczywistością, żeby zacytować klasyka, często narażali osłabiony organizm kobiety na kontakt z zarazkami, które w warunkach połogu bywały śmiertelne. Jednak czy gdzieś w tym wszystkim faktycznie jest miejsce dla ojca dziecka? A może poród to wyłącznie „kobieca sprawa”?

Wielki nieobecny

Przez lata rola ojca dla rozwoju dziecka była bardzo niedoceniana, poza tym patriarchalny model rodziny nie sprzyjał budowaniu tej więzi, chociażby z braku czasu. Obecnie dzięki związkom partnerskim możliwe jest większe włączenie się taty w życie potomka, poza tym panowie zyskują świadomość, jak ważnymi osobami są w gruncie rzeczy dla swoich pociech. Ich rodzicielskie poczucie obowiązku jest  tym cenniejsze, że tato prezentuje córce lub synowi nieco inny zestaw wartości niż mama, a tym samym znacznie wzbogaca wiedzę małego człowieka o świecie i relacjach międzyludzkich. Kiedy ojcowie aktywnie włączają się w opiekę nad dzieckiem od pierwszych chwil jego życia, a nawet jeszcze na tym etapie, kiedy nowy członek rodziny nie opuścił brzucha mamy, zdecydowanie pomaga to nawiązać głębokie i ciepłe relacje, które z całą pewnością zaprocentują w przyszłości. Zaangażowani tatusiowie, którzy długo pracują cenią sobie chociaż godzinkę wieczorem spędzoną z maluchem na wesołej zabawie, a następnie często na kąpieli i usypianiu, bywa też, że wstają w nocy do płaczącego dziecka. Początkiem tego związku emocjonalnego jest zaś nierzadko poród rodzinny.

Moda z zachodu?

W odniesieniu do porodów rodzinnych padają często oskarżenia, że jest to wyłącznie kopiowanie trendów pojawiających się w krajach kultury zachodniej i sztuczne nakręcanie „porodowego” biznesu. W Polsce za salę do porodów rodzinnych trzeba na ogół dodatkowo zapłacić i to wcale niemałą sumę – w granicach 200-500 złotych, choć bywają też polskie państwowe szpitale, które tę usługę (podobnie jak znieczulenie zewnątrzoponowe) oferują bezpłatnie. Czy rzeczywiście to tylko moda? Wielu lekarzy i psychologów podkreśla zalety porodu rodzinnego dla kobiet, co może być szczególnie korzystne, jeśli to pierwsze dziecko, ale i porodowa „weteranka”, która już trudy porodu zna, na pewno doceni wsparcie, jakie może nam wtedy dać tylko ktoś bardzo bliski. Podkreśla się, że rodząca lepiej psychicznie znosi wtedy ból, jest spokojniejsza, a co za tym idzie wymaga podania mniejszej ilości leków przeciwbólowych. Wspomina się też o tym, że porody rodzinne z reguły obarczone są mniejszym ryzykiem powstawania urazów okołoporodowych, w tym także niedotlenienia dziecka. Mniejszy stres w trakcie porodu może też ograniczyć możliwość wystąpienia u młodej mamy depresji poporodowej. Poza tym także dla świeżo upieczonego taty nie bez znaczenia jest pomoc w wydawaniu dziecka na świat, która często ułatwia też nawiązanie rodzicielskiej więzi z maluchem.

Co zrobić, kiedy on nie chce?

Wszystko to oczywiście brzmi bardzo ładnie, jednak niektórzy panowie kategorycznie odmawiają uczestnictwa w porodzie. Przy całej gamie pozytywnych skutków dla kobiety i dziecka, trzeba podkreślić, że zdanie mężczyzny w tej kwestii musi się liczyć. Zmuszając partnera do porodu rodzinnego, którego on wyraźnie nie chce, możesz w rezultacie narazić się na podwójny stres, a także nadwyrężyć wasze relacje. Bierny, niezadowolony obserwator będzie przeszkadzał i Tobie, i personelowi, a nie ma raczej co liczyć na to, że już w trakcie porodu zajdzie w nim jakaś nagła odmiana. Taka decyzja powinna być podjęta wspólnie i w spokoju, trzeba się też liczyć z tym, że nawet w ostatniej chwili mogą pojawić się jakieś niespodziewane okoliczności (na przykład cesarskie cięcie, ale także załamanie u partnera – w końcu nie sposób zawczasu przewidzieć, jak każde z Was zachowa się w tej niecodziennej sytuacji). Jeśli mąż lub narzeczony nie czuje się na siłach Ci pomóc, możesz poprosić o wsparcie mamę, przyjaciółkę, siostrę… Możliwości jest naprawdę wiele i wcale nie musi to oznaczać, że twój partner nie będzie dobrym, angażującym się w wychowanie dziecka ojcem.

Porodowy sprawdzian związku

Poród rodzinny z całą pewnością nie jest dla wszystkich, o czym zresztą przed chwilą wspomnieliśmy. Rodzenie się dziecka oznacza ból, pot, łzy i krew i nie da się tego uniknąć, choć na ogół opowieści i filmy są straszniejsze niż rzeczywistość. Mężczyzna musi jednak wykazać się w tych warunkach dojrzałością, zdecydowaniem i emocjonalną stabilnością, aby zaopiekować się kobietą w taki sposób, w jaki ona tego oczekuje. Trzeba też uświadomić sobie, że tak ekstremalne odczucia mogą wywołać napięcie i negatywne emocje – złość, oskarżenia, krzyki. Dlatego ważne jest, aby przyszły ojciec zachował spokój i pewien dystans do słów, które kobieta może w bólu wypowiedzieć („To wszystko twoja wina!”, „Nigdy mnie więcej nie dotkniesz” itp.) Naturalnie wiele zależy tu od samej relacji małżonków oraz od tego, jak kobieta odbiera ciążę (radosne oczekiwanie czy niespodziewana decyzja losu) i wcale nie musi dojść aż do takich skrajnych sytuacji, ale warto to sobie dokładnie przemyśleć i na wszystko wcześniej się przygotować. Poza tym kwestii fizjologii też nie da się pominąć – jeśli widok choćby kropelki krwi powoduje u mężczyzny omdlenia, to lepiej chyba w trakcie decydującej drugiej fazy porodu poczekać na żonę na korytarzu, co nie znaczy, że nie można jej wspierać w trakcie fazy pierwszej. Jeśli jednak czujesz, że podołasz, masz wreszcie naprawdę szansę na to, żeby towarzyszyć swojej ukochanej w zdrowiu i w chorobie.

INNE WYSPY